Zmęczone ustaną
Przemiły wieczór otula skronie
Dawno przebrzmiało dnia drżenie
Cisza ulicy przedostaje się w dłonie
Które splatają się w westchnienia
Jeszcze daleko do dżdżu jesieni
Jeszcze daleko jest droga poznania
Ciągle w to wierzę, że jutro odmieni
Horyzont spojrzenia, przyspieszy
Czekania - na lot śnieżnobiały
Na zieleń uczniowską, na kac
Oniemiały, co rękę sędziowską
Grad zdarzeń dowiedzie raz
To ostateczny, że sprawiedliwość
Tak wyznaje, że Ona, Że Jemu
Że On jej wysłucha, że Ona
na pewno, że On ją obroni.
To pierwsza wieczoru więź serca
Wyłania - Ja ciebie obronię
To sens duszy oczekiwania
Takie to słowa są dla duszy
Śpiewne - są one na wylot
Na przestrzał potrzebne. Bo wszystko
Istnieje, I wszystko też działa,
Lecz słowo- obronię - mą wdzięczność
Wyzwala. Ja nie wiem co będzie
Co dzień jest dzień nowy, kiedy
oko wątku otwieram , od Ciebie
Odnowy - wyglądam tak czule,
Mam taką nadzieję, że zamiast
słów wielu, którymi cię opisuję
I słów dziękuję- wypowiedzianych
często, - przytulę się do ciebie,
a słowa na ustach zatęsknią
za ciszą - co w ramionach twych
się zamkną . Uciszą się. ROzweselą
Zapłoną. Gestem - i..
....zmęczone ustaną........
........zmęczone ustaną......